środa, 2 października 2013

BOŻATKA I INNE PRZYJAZNE DUCHY

Pani Gawlasowa mieszkała w malutkiej drewnianej, chatce położonej nad kanałem Młynówka i połączonej z ulicą Przykopa drewnianym mostkiem. Co wieczór nalewała mleka do miseczek i zostawiała je na noc. "To dla Bożatek" - mówiła. Rzeczywiście, rano miseczki były puste i mleko wypite - co jest najlepszym dowodem na istnienie Bożatek (albo Bożątek). 
Bożatka wprowadzają się do domu zasiedlonego przez młodą, świeżo poślubioną gospodynię. Poddają ją następującej próbie: na progu kładą miotłę i schowane w szparach podłogi patrzą co dalej. Jeśli taka młoda żona, przechodząc przez próg, po prostu odłoży miotłę - ma u Bożatek przechlapane. Choćby nie wiem, jak się starała, zawsze w domu będzie panował brud, gnój i syf - bo Bożatka nie będą jej pomagały. A jeśli podniesie miotłę i choćby trochę pozamiata - zawsze w domu będzie czysto, bo Bożatka będą wybierały wszystkie okruszki ze szpar, niewidoczne drobinki kurzu i zaschłe smarki. Oczywiście - zasadniczo sprzątać trzeba, Bożatka pełnią tylko role pomocniczą. I pamiętać, żeby co wieczór nalać im mleczka do miseczek. Różne są opinie na temat widoku Bożatek - w każdym razie, wszyscy, co je widzieli twierdzą, że są wielkości naparstka i mają długie białe brody. Aha - szpiczaste czapeczki mają białe, bo jak byłyby nosiły czerwone, to znaczy, że to zwykłe krasnoludki (bywa, że skrzaty przybyłe z Niemiec), które do mleka odnoszą się tym sposobem, że do niego szczają - szczególnie jeśli je postawić na kwaśne.
Jest jeszcze inny amator mleka: jeśli byście gdzieś w domu, albo w jego okolicy znaleźli węża - nie róbcie mu krzywdy, bo to może być Wąż Gospodarz:  bardzo przyjazny duszek. Żyje pod progami domów, a jeśli mu wystawić miseczkę mleczka, on z wdzięczności na dom pomyślność i szczęście sprowadzi. Ale uwaga! Jeśli by kto przez nieuwagę takiego węża zabił - wtedy niechybnie w domu ktoś w przeciągu jednego roku umrze.  
Kiedy w domu znajduje się ciągle bardzo dużo czarnych plam na podłodze - to ani chybi sprawka Smolniaczka,  co łazi po całym domu, pozostawiając za sobą owe czarne plamy, które się bardzo trudno usuwa.  Ale jeśli nie poskąpicie  mu kropelki miodu - wtedy na tydzień macie od Smolniaczka spokój.
A zdarza się wam, że w domu całe jedzenie kiśnie, psuje się i kwaśnieje?  To oczywiście Kwaśniaczek, co  żyje w drożdżach, albo w chlebowym kwasie. Tam, gdzie przyjdzie, wszystko skiśnie. Na Kwaśniaczka sposób jest taki - należy mu dać gęstej, tłustej śmietany - wtedy on, wypiwszy, wpada w dobry nastrój i niczego już nie kisi.
Po prawdzie, to każdy może sobie wyhodować pożytecznego i przyjaznego duszka. Wystarczy wziąć jajko od czarnej kwoki i czarnego koguta, a potem przez dziewięć dni i nocy trzymać je pod lewą pachą. Przez ten czas nie wolno ani się myć, ani się modlić. Z tego jajka wykluje się przemiły czarcik z kurzymi nóżkami - to Jaraszek. Niewiarygodnie zdolne stworzenie - wszystkiego potrafi się w mig nauczyć! O swojego Jaraszka trzeba dbać - podzielić się z nim odrobiną każdego jedzenia i picia. Pod  żadnym pozorem nie można krzyczeć na Jaraszka - bo wtedy okrutnie się zezłości. Dobrze wychowany Jaraszek to szczęście w domu, gdyż ma talent do wszystkiego: chroni kwoki przed lisicami, poskramia złe psy i koty, potrafi zaczarować i odczarować. Ale też - jeśli go źle wychowacie, albo na niego będziecie krzyczeć - potrafi paskudzić, a także wleźć koniowi do ucha, spłoszyć go i zostawić gdzieś daleko spłoszonego. Jaraszka trzeba cały czas nosić przy sobie - bo pomaga wygrać w karty albo na loterii. Ale nie można przy nim kląć - bo wtedy dmuchnie w twarz ogniem, a na gębie zrobią się boloki. Źle wychowany Jaraszek z lubością przynosi właścicielowi same nieszczęścia. Jedynym wyjście jest wtedy pozbyć się całego majątku i zostawić związanego Jaraszka w czerwonym ubranku na skrzyżowaniu dróg.

(Korzystałem z: Kateřina Kučová, Minilexikon strašidel Valašského kralovstvi, Frenštat pod Radhoštěm, Valašské kralovstvi 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz