poniedziałek, 3 sierpnia 2015

O ZADKU CZYLI TYLE

Pyrsk! Hań downiej jeździły u nas pekaesy do Jaworzynki na Trzycatek. A w takim pekaesie byli dwie dźwierza: jedno z przodku,  a drugie u zadka - czyli z tyłu. A przy obu siedział konduktor i bilety sprzedawał albo sprawdzał.

Raz jedzie taki autobus, zatrzymuje się na Gojach i wsiada do niego od przodka jakasikej paniczka z jakąsikej beskurcyją na plecach. Konduktor zagląda, a ta beskurcyja to była koza. I mówi tej paniczce, że z kozą na plecach jej nie wpuści. No to ona leci do tylnich drźwierzy  i wrzeszczy: "Panoczku, weźcie mnie od zadka, bo od przodka nie chcieli!"

No, ale potem to już ino jeden konduktor był w takim pekaesie. Kiedysikej zaczyna sprzedawać i sprawdzać te bilety od przodka, a narodu napchało się moc, więc on wrzeszczy do tych, co byli w tyle pekaesu: "Czy wszyscy mają bilety w zadku?" "Ni, w rękach" - padła odpowiedź.

(Stare kawały mową cieszyńską do publicznej wiadomości podało dziecko-piernik znad Przykopy).