Jednym z moich ulubionych fragmentów literackich jest scena
z "Sanatorium pod klepsydrą" Bruno Schulza, kiedy bohater,
przyjeżdżając do tytułowego sanatorium, gdzie cofnięto o pewien interwał czas,
znajduje się w mieście i wędruje śladem
półotwartych sklepów, czytając - mimo ciemności - napisy na szyldach:
CONFISIRIE, MANUCURE, KING OF ENGLAND (ale te napisy pochodzą z "Ulicy
Krokodyli").
Z upływem lat moja pamięć coraz bardziej spowija mrok, ale
szyldy widzę ciągle jasno. A więc przedsięwziąć należy wędrówkę po szyldach Cieszyna
z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych - tak, jak je pamiętam.