Halina Pasekova jako Majka w spektaklu Sceny Polskiej Cieszyńskiego Teatru w Czeskim Cieszynie "Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki" w reżyserii Wiesława Hołdysa. Fot.: Karin Dziadek
W Wielki Czwartek odeszła jedna z najwspanialszych polskich aktorek, Cieszynianka od pokoleń, absolwentka krakowskiej PWST z 1965 r., należała do zespołu Sceny Polskiej Cieszyńskiego Teatru w Czeskim Cieszynie.
Miała w sobie coś, co mają tylko najwięksi w tym zawodzie:
perfekcyjną technikę (pięknie mówiła nieco chrapliwym, ale dźwięcznym, mocnym
głosem) połączoną z pokorą i szacunkiem wobec sceny. Przed wejściem na scenę długo
przygotowywała sobie rekwizyty i elementy kostiumu, zdając sobie sprawę, że to
są jej partnerzy. Była niezwykle ciekawa świata i otwarta na nowe propozycje i bardzo
kontaktowa: wiem o tym, gdyż podczas zjazdu absolwentów krakowskiej PWST
przegadaliśmy ze sobą dobrą godzinę, nowym tematom nie było końca.
Miała niemal fotograficzną pamięć i świadomość miasta, z którego pochodziła ona
i jej rodzina - Cieszyna. Kiedyś wybraliśmy się z Panią Haliną i paroma innymi
osobami na spacer po Cieszynie: zatrzymaliśmy się na rogu Menniczej i Starym
Targu i wtedy Pani Halina wyrzuciła z siebie całą historię jej rodziny od kilku
pokoleń wstecz uruchomiona widokiem domu, w którym jej przodkowie
zamieszkiwali.
Wraz z Haliną Pasekovą odszedł ważny i niezastąpiony fragment polskiego teatru,
w jego najwspanialszym wymiarze. I na koniec - pani Halina grała również w czeskich filmach, posługując się
nienaganną czeszczyzną. Perfekcyjnego czeskiego - jak mi powiedziała - nauczyła
się w szkole podstawowej w Czeskim Cieszynie (gdzie mieszkała), gdyż od Polaków
wymagano dużo bardziej poprawnego języka czeskiego niż od miejscowych Czechów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz