środa, 9 lipca 2014

STARY CMENTARZ


"Do mamy lecim, do mamy..." - to z drugiej części "Dziadów", tak krzyczą duszyczki umarłych dzieci szukające miejsca pomiędzy niebem a ziemią. Przechodząc koło bezimiennych figurek grupy dzieci na nieczynnym cmentarzu przy kościele  św. Jerzego w Cieszynie  ma się wrażenie, że te kamienne dzieci przez wieczność całą recytować  będą słowa Mickiewicza. Przy tym średniowiecznym kościele istniał szpital, a przy szpitalu cmentarz, który do końca XIX wieku funkcjonował  jako jeden z cmentarzy miejskich,  kiedy w 1891 założono nowy Cmentarz Komunalny przeniesiono tam co bardziej zasłużonych zmarłych, resztę pozostawiając na zboczu wzgórza wznoszącym się nad kościołem św. Jerzego.
Czas, a może też i ludzka pazerność na metal dokonały  destrukturyzacji krzyży i pomników  - przez co odnosi się wrażenie spotęgowanego cierpienia rdzewiejącej i połamanej materii nagrobków.   


Wyrwana z marmurowego krzyża figura Chrystusa pozostawiła po sobie ślad w postaci strugi zardzewiałej krwi. 

Na grobie prałata Karla Findinskiego ktoś pourywał przygwożdżone do krzyża ręce. 

Gdzie indziej połowa Chrystusa na połowie Krzyża. 

A jeszcze gdzie indziej dwie figury Chrystusa opierają się o siebie plecami wisząc na tym samym krzyżu. 

Rdzewiejący anioł zespala się z materią liści i trawy. 

Ustawione w rząd rdzewiejące krzyże wyglądają niby zwielokrotniona Golgota ogrodzona zieleniejącym żywopłotem.  

Lecz przecież gościnna Matka Boska zamknięta w przystrojonej kwiatami grocie zaprasza.

Rzecz na cmentarzach rzadka - nad grobami zamontowano latarnie.


Lubię tam przychodzić, to miejsce robi niezwykłe wrażenie. I rzecz dziwna, kiedy patrzę na te połamane i pordzewiałe krzyże, kawałki nagrobnych kamieni, zatarte pomniki cały czas łomocze mi się w głowie Mickiewicz: "Czego potrzebujesz, duszeczko, żeby się dostać do nieba?"

Więcej zdjęć:kliknij

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz