Jest, wreszcie! Po sześciu latach uruchomili komunikację
kolejową pomiędzy polską a czeską częścią miasta Cieszyn. Mało tego - z
Cieszyna (tego polskiego) można dojechać czeskim pociągiem do samego
Frydka-Mistka w Czechach. A właściwie do Frydka, bo tam jest dworzec, a jak
mnie objaśniła niewiasta w sklepie we Frydku, ci ze śląskiego Frydka do
morawskiego Mistka przez rzekę Ostrawicę nie chodzą. I w ogóle to ostatnio
pociąg z tego dworca w polskim Cieszynie odjechał do Frydka ponad dziewięćdziesiąt lat temu.
No to musiałem pojechać. Najpierw przedarłem się przez zwały
czarnego błota i zrujnowany dworzec do czyściutkiego, nowiutkiego i wypasionego
czeskiego pociągu. Trzeba kupić bilet, w ruinach dworca, ani na kupach błota
żadnej kasy ani automatu nie było. Ale jest czeska konduktorka - no to ja do niej, żeby mi sprzedała bilet do
Czeskiego Cieszyna. A ona, wyraźnie zniesmaczona tym, że musi, do czegoś
takiego co podobno jest dworcem w Cieszynie, jeździć, mówi: "16 koron".
No to ja się pytam, czy można w złotówkach, przecież jesteśmy jeszcze w Polsce,
a pociąg nie jest eksterytorialny. A ona na to, że w złotówkach pod żadnym
pozorem nie weźmie. Ewentualnie może być w euro. Na szczęście, jako rasowy
Cieszyniak miałem przy sobie jakieś
koronki, wydawki po piwach, akurat było ich szesnaście. No i pojechałem.
Pięć minut jazdy za 2, 60 zł (po przeliczeniu koron na
złotówki), a przyjemności jak za co najmniej dychę. A jak pojedziecie dalej, do
Frydka, to w ogóle raj i rozkosz komunikacyjna.
Mam nadzieję, że nie zlikwidują tego pociągu, pod
pretekstem, że mało ludzi jeździ. A jak mają jeździć, jak w polskim państwie
nie mogą kupić biletu do pociągu za polską walutę?
Film z jazdy do granicy na Olzie - kliknij tu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz