Dzisiaj, tj. 20 stycznia 2018 Stoch wyprzedził Freitaga
w lotach narciarskich, a my, jako nacja, w roku 2017 wyprzedziliśmy Niemców w piciu piwa. Zresztą trochę
się do tego sukcesu przyczyniłem. Braci Czechów nigdy, mam, nadzieję nie
wyprzedzimy. Ale mała łyżka dziegciu w tym zestawieniu jest - duża część tego, co
piją Polacy nie jest szlachetnym piwem, tylko cieczą z tankofermentatora albo
podprawionym spirytusem mózgo- i pęcherzojebem, co ani w Czechach, ani w
Niemczech się nie zdarza. No i jeszcze ten brak umiejętności nalewania (w czym
przoduje Kraków) i język piwny: za określenia "piję browar" (albo -
co gorsza - "browarek" czy też "browcio"), piwo "z
kija" albo "nalewaka" i - przede wszystkim - za
'browarnika" skazywałbym na dożywotnią prohibicję.
Cieszyn jest najbardziej piwnym miastem w Polsce, bo czepują tam piwo - co prawda
jeszcze nie wszędzie - bardzo dobrze. I tam należy uczcić i oblewać (jak najczęściej) ten sukces. W każdym razie proponuję wypić
albo Lagera, albo Zdrój Zamkowy, albo Mastne, albo Brackie (albo wszystkie
cztery i zakończyć porterem - może być żywiecki bo i tak go warzą w Cieszynie -
zakąszonym ciastkiem Marcello z cieszyńskiego "Społem" - poważnie!)
produkcji Browaru Zamkowego w Cieszynie, najdłużej funkcjonującego (bo
nieprzerwanie od 1846) browaru w Polsce. Gdzie zresztą mieszkałem przez
pierwsze 12 lat życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz