Spędziłem pierwsze dwanaście lat życia mieszkając na Browarze Zamkowym, w budynku pod Wieżą Piastowską (mój dziedek, Jan Wojtyła był tam dyrektorem), nawet pracowałem tam przez miesiąc myjąc 180-hektolitrowe zbiorniki, w których leżakowało piwo, a do których wchodziło się - będąc zaopatrzonym w wąż z wodą, lampę i szczotkę - przez otwór o wymiarach mniej więcej 120x80 cm. poza tym - przyznam - lubię piwo, a najbardziej Brackie.
W internetowych dyskusjach i prasowych doniesieniach pojawiają się głosy i opinie, które wymagają sprostowania.
1. "Upadający browar" (nagłówek bodaj z "Gazety Wyborczej"). Bzdura, Piwo "Brackie" świetnie się sprzedawało (i nadal sprzedaje) - i to właśnie jest przyczyną próby likwidacji browaru w Cieszynie razem z "Brackim". Należy on do grupy "Żywiec", będącej własnością Heinekena - w miejscach, gdzie podaję się piwo żywieckie i piwo "Brackie" spada sprzedaż "Żywca" na rzec Brackiego. To, co dzieje się od lat to po prostu klasyczne wrogie przejęcie (w ten sposób Grupa Żywiec przejęła jakiś czas temu świetnie prosperujący browar w Braniewie, doprowadzając do zniknięcia z rynku dobrego piwa EB). Dwa lata temu Grupa Żywiec wycofała ze sprzedaży piwo Brackie w butelkach "dedykując je do sprzedaży w innym kanale" - jak upiornie wyraziła się jedna z niewiast zajmująca się - tfu! - piarem. Jednocześnie (może trochę wcześniej) zaczęła produkować i reklamować upiornie drogie i równie niedobre piwa, z których jedno nosi znaczącą nazwę :"Ciemna strona Cieszyna". Poza "Brackim" browar w Cieszynie produkuje jeszcze kilka innych dobrych piw: "Lager" (którego próbuje się zastąpić "Noszakiem" - wypić się to da, ale gdzie Noszakowi do Lagera), "Mastne" i sprzedawany jako piwo żywieckie porter.
2. Jakiś specjalista od tego piaru zakwalifikował Browar w Cieszynie do grupy browarów "rzemieślniczych" (dobrze, że nie "kraftowych"). Słowo "rzemieślniczy" zupełnie nie pasuje do produkcji piwa, zresztą w tym kontekście pojawiło się zaledwie jakieś dziesięć lat temu - a poza tym, co za browar "rzemieślniczy", który produkuje ponad 200 tysięcy hektolitrów piwa rocznie.
3. Ta cała afera z próbą zamknięcia browaru w Cieszynie to zresztą nic nowego - na początku lat dziewięćdziesiątych po przejęciu browaru cieszyńskiego przez Heinekena, właściciel ten chciał zamienić Browar Zamkowy w rodzaj rozlewni piwa Heineken. Nie dlatego, że browar w Cieszynie nie przynosił zysków, jak najbardziej przynosił - tylko dla globalnej korporacji były one za małe. Nie do przecenienia są tu zasługi dyrektora cieszyńskiego browaru od 1985 r., Tadeusza Kuboka, który jeździł do Amsterdamu na zebrania rady nadzorczej i udało mu się ją przekonać, aby ten - naprawdę wyjątkowy i to w skali europejskiej browar - utrzymać wraz z jego produkcją. Tadeusz Kubok wypromował ( i to na skalę ogólnopolską) markę "Brackie" i wprowadził do produkcji bardzo dobre, oparte na bodaj siedemnastowiecznej recepturze, piwo "Mastne". Niestety, od piętnastu lat przebywa on w zupełnie innych miejscach, skąd ściągnięcie go, aby ratował cieszyński browar jest zupełnie niemożliwe - ale raczy się tam wraz z innymi legendarnymi cieszyńskimi piwowarami: panem Wacławem Mleczką (dziadkiem mistrza świata w MMA), panem Wiktorem Kitą, panem Florianem Zielonką, panami Chromikiem, Lorancem i Boćkiem, no i też moim dziadkiem Janem Wojtyłą - pełnym zestawem piw cieszyńskich od początku powstania browaru w 1846 roku. Choć dyrektor Kubok za piwem nie przepadał.
4. W języku polskim istnieje piękne słowo "piwowar". Nie używajcie słowa "browarnicy", oznacza ono - co najwyżej - właściciela browaru. Tak jak pisałem - mieszkałem na browarze dwanaście i żadnego 'browarnika " tam nie było. A przecież od kilkudziesięciu lat nic się w technologii produkcji piwa nie zmieniło.
5. O wyjątkowości zabytkowego i historycznego Browaru Cieszyńskiego napisano już masę i nie ma potrzeby tego powtarzać. Ale na jedną rzecz chciałby zwrócić uwagę (bo o tym się nie pisze, albo pisze bardzo mało): jest to jeden z dwóch pozostałych po Austriakach browarów w Europie, produkujący piwo metodą naturalnego obiegu cieczy - to jest z góry w dół: na górze się warzy, w środku fermentuje, a na dole leżakuje.
Drugi
z lewej to pan dyrektor Tadeusz Kubok. Zdjęcie wykonane na półtora roku
przed jego przedwczesną śmiercią. W głębi piękny piec kaflowy, jedyny
chyba jaki się zachował na browarze w Cieszynie - a takich pieców,
które pamiętały jeszcze czasy nieboszczki Austrii, było w mieszkaniach
pracowników i w biurach sporo - większość z nich została zniszczona w
latach siedemdziesiątych.
Prywatnie, jako czytelnik, przepadam za tekstami Wiesława H. Zwłaszcza te felietonowe Gawędy, pisane dla "Cieszyńskiego Tramwaju", poruszają mnie i zachwycają stylem, kompetencją Autora oraz pogłębionym błyskiem inteligentnej refleksji. Książka złożona z takich tekstów byłaby moją ulubioną książką o Cieszynie. I tym razem, jeśli chodzi o teksty okołocieszyńskie, nie jest inaczej. Felieton o Browarze porusza kwestie, których nikt inny wcześniej nie poruszył (a przynajmniej ja nie miałem w tej materii wystarczającej wiedzy), a napisany jest ręką Mistrza, która wie, co czyni, gdy bierze się za pióro, na przykład przywołując sławne zdanie Wolanda o zaświatach, z których nie sposób kogokolwiek wyjąć, np. dla ratowania Cieszyńskiego Browaru. W tym wypadku chodzi o Tadeusza Koboka. Szacun, Drogi Wiesławie! Z poważaniem - Krzysztof Szymoniak
OdpowiedzUsuńOczywiście chodziło mi o pana Tadeusza Kuboka. Przepraszam za literówkę w nazwisku. Reszta bez zmian. K. Sz.
OdpowiedzUsuń