Urodził się w ostatniej dekadzie XIX wieku jako poddany
cesarza Franciszka Józefa. Pochodził z górniczej Karwiny, z ubogiej rodziny
wozaka. Gdy miał jeden rok - stracił
ojca, który zginął przygnieciony beczkami piwa, kiedy powożony przez niego wóz
z owymi beczkami przewrócił się. Gdy miał lat szesnaście poszedł pracować na karwińską
kopalnię, gdzie ciągle żywa była pamięć katastrofy z 1894 roku w której zginęło 235 górników.
Bieda mieszkała pod
piecem. Szczerbatą łyżką wybierała z miski to wszystko, co było do zjedzenia. A
więc kapustę, kaszę, ziemniaki i co tylko w niej było. Zjadała łapczywie,
jeszcze palcem wylizała i szła spać pod piec (G. Morcinek, O ubogim szewcu i
chciwym młynarzu).
Zachłannie czytał książki, co zwróciło uwagę jego kolegów -
górników, którzy złożyli się, aby opłacić jego naukę w Seminarium
Nauczycielskim w Bielsku. I tak został nauczycielem, zawód ten wykonywał
zresztą przez kilkadziesiąt lat. Był człowiekiem stworzonym dla słów, do końca
życia jego ulubioną lekturą był słownik języka polskiego.
Księgi dewocyjne i
polemiczne, różne postylle, żywoty świętych, apokalipsy, kazania, biblie,
przeto te "święte księgi" układane w Polsce dla szlachty, były
czytane na Śląsku Cieszyńskim przez chłopów. Były one oprawne w świńską skórę,
zamykane na srebrne lub mosiężne skuwki, przechodziły w dziedzictwie z ojca na
syna, z syna na wnuka, z wnuka na prawnuka, a gdy rodzice wianowali córkę lub
syna, to oprócz krowy, pierzyny, tylu, a tylu kur i gęsi dodawali jeszcze świętą
księgę jako najcenniejsze dziedzictwo. I dzięki owym księgom, dzięki Reyowi, księdzu
Skardze, heretykowi Radziwiłłowi, Leopolicie, Kochanowskiemu, Dambrowskiemu z
Wilna i Gdacjuszowi z Kluczborka język polski na Śląsku przetrwał w swych
formach archaicznych, by z czasem stać się gwarą o nalocie staropolszczyzny. Dzięki
owym księgom nie uległ wytępieniu. (G. Morcinek, Ziemia Cieszyńska).
Przyszła pierwsza wojna światowa, powołany do austriackiego
wojska jako jednoroczny ochotnik, ranny na froncie, zdemobilizowany, potem
znowu zmobilizowany, był tym który przekazał rozkaz przejęcia władzy przez
wojsko polskie w Cieszynie w nocy z 31
października na 1 listopada 1918. Nie zdejmuje munduru, służy w Wojsku Polskim,
biorąc między innymi udział w wojnie polsko-rosyjskiej w 1920 roku.
W tym samym roku jego rodzinna Karwina znajdzie się w
granicach nowopowstałego państwa czechosłowackiego, a on występuje z wojska i osiedla się w Skoczowie, gdzie pracuje jako nauczyciel i jest gwiazdą miejscowego
teatru amatorskiego. Żeni się, ale małżeństwo rozpada się po bardzo krótkim
czasie. Przede wszystkim zaś zaczyna pisać, jego mentorką staje się zamieszkała
w pobliskich Górkach Wielkich Zofia Kossak - Szczucka, bardzo szybko zdobywa ogólnopolską
popularność i uznanie, identyfikowany przede wszystkim jako pisarz śląski.
Pisze prozę, głównie o górnikach i kopalniach, temat który do tej pory w
literaturze polskiej był - poza kilkoma wyjątkami - nieobecny: "Serce za
tamą", "Gwiazdy w studni", "Wyrąbany chodnik",
"Narodziny serca", "Inżynier Szeruda", "Ludzie są
dobrzy", "Po kamienistej drodze", "Wyorane kamienie".
Proza jest realistyczna, czasami czarna jak węgiel, czasami nieco
sentymentalna, miejscami naiwna - w tym okresie powstaje "Łysek z pokładu
Idy" - krótkie opowiadanie o koniu, który pracował w kopalni, przez
dziesiątki lat w okresie PRL obecne jako lektura szkolna. W 1937 roku umiera
jego matka. Udziela się także jako publicysta w katowickim radiu, pisze teksty
dla "Zarania Śląskiego", a dla serii wydawniczej "Cuda
Polski" pisze w 1933 roku książkę o Śląsku, gdzie rozdział o Cieszynie
nosi tytuł "Pokrzywdzone miasto". Jego twórczością interesuje się przedwojenna
polska kinematografia - powstają dwa filmy oparte na jego powieściach
"Inżynier Szeruda" i "Czarne diamenty", oba z udziałem
gwiazd ówczesnego kina, ale żaden z nich nie wszedł - z różnych względów - na
ekrany. Poza tym bardzo dużo podróżuje
po Polsce i Europie - podróże, obok literatury, staną się jego drugą
pasją.
Zaczyna się wojna, a po niego 6 października 1939 roku
przychodzi Gestapo w poszukiwaniu Gustawa - który jako znany działacz polski na
Śląsku przeznaczony był do natychmiastowej likwidacji , a on zaś w dokumentach
miał napisane - zgodnie z metryką chrztu - August. Ale nazwisko się zgadzało,
więc został osadzony w obozach koncentracyjnych: najpierw w Sachsenhausen,
potem w Dachau, gdzie doczekuje się wyzwolenia przez wojska amerykańskie w kwietniu
1945 roku. Miał możliwość, aby się z obozu wydostać - wystarczyłoby, aby jako
Ślązak podpisał Volkslistę, ale - mimo nacisków wywieranych na niego i na
pozostałą w Skoczowie siostrę Teresę - z
takiej możliwości nie korzysta.
Wojna już przeszła,
wojny już prawie nie ma, chociaż pozostał po niej jakby przykry swąd
pogorzeliska. Wojna wypaczyła nasze sumienia, nauczyła nas wielbić bezprawie i
zbrodnię, spowodowała nawrót do prymitywnych, starych, pierwotnych złóż
psychicznych, brutalnych i dzikich. Zatruła nas nienawiścią, zniekształciła
nasze dusze, uświęciła zło w człowieku. Wyszliśmy z wojny jako ludzie chorzy i
wykoszlawieni moralnie, ludzie słabi i nieszczęśliwi, z wyłamanymi skrzydłami
(G. Morcinek, Listy z mojego Rzymu)
Po wyzwoleniu błąka się po Europie, wraz z tysiącami takich
jak on "displaced person", aby końcem 1946 roku wrócić do Polski, do
Skoczowa. Znów zaczyna dużo pisać: między innymi o Maksymilianie Kolbe (zresztą
przez pewien czas był uważany za pisarza katolickiego), wspomnienia z lagrów i
wędrówek po powojennej Europie: "Dziewczyna z Champs Elysées". Jego
przedwojenne powieści są wznawiane, pisze scenariusz do jednego z pierwszych
polskich powojennych filmów "Stalowe serca". Pisze
"Ondraszka", powieść którą uważa za dzieło życia. W 1952 roku zostaje
posłem na Sejm PRL z ramienia Stronnictwa Demokratycznego: dużo jeździ po
kraju, spotyka się z ludźmi, podpisuje petycję do Urzędu Bezpieczeństwa w obronie
aresztowanego przez UB pisarza Zbyszko Bednorza.
5 marca 1953 roku umiera Józef
Stalin, 7 marca decyzją Bolesława Bieruta przemianowano miasto Katowice na
Stalinogród, 28 kwietnia na sesji Sejmu zatwierdzono na jego wniosek (jako
posła ziemi śląskiej) dekret o zatwierdzeniu zmiany nazwy miasta.
Blady jak ściana,
drętwym głosem odczytał tekst dekretu. Głosowaliśmy wszyscy ze spuszczonymi
głowami. To był człowiek schorowany, zmęczony... cóż miał robić? Co my mogliśmy
zrobić? (prof. Kazimierz Wyka, w owym czasie również poseł na Sejm PRL)
W roku 1956 przestaje być posłem na sejm,
a Stalinogród staje się na powrót Katowicami. Do jego "słonecznego
domu" w Skoczowie przyjeżdżają goście: artyści, pisarze z całej Polski.
Podróżuje po Europie, a także po sanatoriach, gdyż stan jego zdrowia zaczyna
się powoli, ale jednak nieustępliwie pogarszać. Przyjemność sprawia mu
prowadzenie samochodu, wartburga - często jeździ nim na południową kawę do
kawiarni "Pod Jeleniem" w Cieszynie, zawsze zatrzymując się na kopcu
w Ogrodzonej. Nadal przyjaźni się z Zofią Kossak - Szczucką, cieszyńskim
filologiem Ludwikiem Brożkiem, katowickim pisarzem Wilhelmem Szewczykiem. W
1959 roku umiera jego siostra Teresa, z którą mieszkał w skoczowskim domu od
ponad trzydziestu lat.
Według jednak mego
zdania, wyniesionego z Dachau, śmierć można przyjąć spokojnie, gdy sobie
uświadomimy, że ta bliska nam osoba, która poszła w zaświaty, może czuła się w
chwili śmierci szczęśliwa, iż już teraz odpocznie sobie na zawsze jak moja śp.
Matka mawiała. My zaś, żałując jej, bolejemy jedynie z powodu jej straty, jak w
ogóle człowiek zawsze boleje, gdy straci jakąkolwiek rzecz czy osobę, która
stanowiła dla nas wartość.(G. Morcinek, list do Jana Kuglina)
Pisze - coraz śmielej formalnie, coraz dojrzalej. Przedtem,
jakby niepewny oddawał swe utwory do zaopiniowania różnym ludziom i często bez
wahania przyjmował ich poprawki, teraz pisze po swojemu, pewniej. Na podstawie
zebranych i spamiętanych opowieści i legend pisze książki dla dzieci "Jak
górnik Bulandra diabła oszukał" oraz "Przedziwne śląskie
powiarki", gdzie ożywa świat utopców, jaroszków, bożątek i innych postaci
z ludowych wierzeń Śląska Cieszyńskiego. Pisze też rodzaj przewodnika
"Ziemia Cieszyńska", a przede wszystkim swoje najdojrzalsze powieści:
"Judasz z Monte Sicuro" (ta książka zachwyciła Tadeusza Konwickiego, który
zaproponował jej sfilmowanie w reżyserii Jerzego Kawalerowicza, do czego jednak
ostatecznie nie doszło), "Czarna Julka", "Siedem zegarków
kopidoła Joachima Rybki' i - wydany już pośmiertnie - "Górniczy
zakon". Prowadzi także ożywioną korespondencję: dziennie potrafi napisać
nawet do dziesięciu listów. Adaptacje jego utworów (szczególnie tych dla dzieci)
często wystawiane są w teatrach - scenografię do kilku z nich zaprojektował
śląski malarz prymitywista, Teofil Ociepka, a muzykę skomponował Krzysztof
Penderecki.
W roku 1961 odbywają się uroczystości z okazji jubileuszu
70-lecia urodzin: uroczyste sesje, odznaczenia, nagrody księgi pamiątkowe,
rektor Akademii Górniczo - Hutniczej w Krakowie apeluje do pisarza, aby swe
następne książki poświęcił górnictwu - ale naftowemu. Uroczystości jubileuszowe
odbywają się także (staraniem miejscowych Polaków) w Czechosłowacji. Jubilat
(który przez całe życie był wierzącym i praktykującym katolikiem) nie jest
jednak do końca zadowolony z ich przebiegu, gdyż brakowało mu, podczas
oficjalnych uroczystości, wśród przedstawicieli społeczeństwa także
przedstawicieli duchowieństwa katolickiego (aczkolwiek biskup Bolesław Kominek
przesłał mu - poprzez Zofię
Kossak-Szczucką - życzenia, czego jednak jubilat zdawał się nie doceniać).
Zeszli się wszyscy
diabli i pousiadali, gdzie kto mógł, gdyż ich była spora gromada, a miejsca
mało. Usadowili się więc jedni na beczkach ze smoła, inni na workach pełnych
grzechów, a jeszcze inni na skrzyniach z cyrografami, które były diabła warte,
bo je mole obgryzły. A wszyscy ogromnie się martwili. Zmartwienie zaś mieli nie
byle jakie. Otóż od dłuższego czasu ludzie na świecie bardzo sporządnieli i
nikt z diabłów nie miał sposobności, by czyjąś duszyczkę porwać i zawlec do
piekła. Na worku pełnym grzechów zasiadał król diabłów, pan Belzebub, który
różnił się od innych diabłów tym, że jego krowi ogon był u postrzępionego końca
ozdobiony starym krawatem króla Heroda (G. Morcinek, Żałosna historia o
przygodach diabła Fajferka).
Pod koniec 1963 roku jego stan zdrowia dramatycznie się
pogarsza. Rozpoznanie: ostra białaczka limfatyczna. Umiera 20 grudnia 1963 w
klinice w Krakowie, w kilka dni później odbywa się w Cieszynie uroczysty
pogrzeb z udziałem przedstawicieli władz państwowych. Trumna zostaje wystawiona
w Teatrze im. Mickiewicza, następnie podążający przez całe miasto kondukt
odprowadza zmarłego na miejsce wiecznego spoczynku w Alei Zasłużonych Cmentarza
Komunalnego. Nad grobem przemawiali przedstawiciele oficjalnych władz. Był
także ksiądz, przyjaciel pisarza, który cicho odmawiał modlitwy za
zmarłych.
Widziałem rzeczy
wiele i nieraz pomyślałem, jak trudno poprzez brzydotę człowieka dostrzec
piękno człowieka (G. Morcinek, Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki)
Po roku 1989 jego utwory przestają być wznawiane (z rzadkimi
wyjątkami), teatry coraz rzadziej wystawiają spektakle na podstawie jego dzieł,
"Łysek z pokładu Idy" zostaje skreślony z listy lektur szkolnych.
Jemu samemu zaś przykleja się etykietkę "postaci, która czarnymi zgłoskami
zapisała się w historii Śląska" - wszystko to głownie z powodu epizodu z
jego biografii związanego z nadaniem miastu Katowice nazwy Stalinogród. Aczkolwiek
nadal istnieją i działają zwolennicy jego twórczości, organizujący sesja ku
jego pamięci, wystawiający adaptacje jego utworów w teatrach. I nadal ktoś czyta jego książki.
Gdy
nie mogę usnąć, a noc jest głęboka, otwieram szafę i słucham siedmiorakiego
szelestu czasu. Bo przepływający czas szeleści w szafie. Czasem dzwoni w
uszach. Czasem milczy, bo stanął i stoi, gdyż ma czas. Inny jest czas w nocy,
inny za dnia. Inny czas jest ten odmierzany zegarkiem, a inny we mnie samym, a
jeszcze inny we wspomnieniach. Jest dużo czasów, a każdy inny(G. Morcinek, Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki).
Dzieci: Gustlik
Wałoszek, Hanys Molenda, Rudolf Kukucz, diabły Fajferek, Fafuła i Filrifrancek,
Król Hałaburda Świdraty, Joachim Rybka, król Kalasanty Wielki a potem Mały,
Ondraszek z Dorotką, Mat Kurt Kraus, koza Esmeralda, Hilda z Lucą, Czarna
Julka, Stazyjka z Placydą, Karlik ze Szpluchowa, Podciep, Zeflik, Henryk Kurc,
pater Knyps
Ojciec: Gustaw Morcinek (1891-1963)
Tekst ten ukazał się w nieco zmienionej formie w miesięczniku "Tramwaj cieszyński" nr 30/2019 oraz w programie do przedstawienia "Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki" Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie
Wykorzystano ilustracje Antoniego Boratyńskiego do "Przedziwnych śląskich powiarek" Gustawa Morcinka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz